09.08.2011 09:51
Bałtów 2011 - Motozaury
Zlot motocyklowy był na mojej liście niespełnionych
marzeń już od dawna. I nie ukrywam, że ten pierwszy miałem
zaliczyć w miejscowości Faak am See w Austrii - największe
spotkanie motocyklistów w Europie (70.000 maszyn).
W sobotnie popołudnie byłem już wolny od trosk dnia
codziennego.
Objuczyłem Szerszenia w najpotrzebniejsze
rzeczy (głównie odzież przeciwdeszczowa), klepnąłem w navi
Bałtów i pognałem przed siebie.
Znowu droga, znowu
radość. Choć przejechałem na motku prawie 3000 km, to nadal nie
mogę się przyzwyczaić do doznań jakie mnie spotykają. I mam
nadzieję, że nigdy się nie przyzwyczaję :-)
Już pomijam
przyjemność jaką daje jazda na motocyklu. Najbardziej cenię sobie
zapachy.
Kiedy jadę leśną drogą zaraz po deszczu, wręcz
rozwala mnie silnie miętowy zapach lasu. Jadąc wśród
pól, na których odbywają się żniwa, czuć zapach
skoszonego zboża.
Jeżdżąc samochodem, nie zdawałem sobie
sprawy z tego, jak wiele zabiera metalowa puszką. Siedząc w
środku uformowanej blachy, powietrze dostarcza włączona klima...
i jest ono niestety, nijakie.
Kiedy dojeżdżałem do
Bałtowa, przed domami siedzieli przydrożni mieszkańcy i
pozdrawiali każdego motocyklistę. A największą radochę miały
dzieci, gdy motocykliści odwzajemniali ich pozdrowienia.
W
Bałtowie czuło się motocyklowe święto. Widać, że to miejsce żyje
tym czasem. Niezwykłe wydarzenie, które ożywia senną
miejscowość. Zresztą, nawet jeśli chciałby ktoś sobie pospać, to
ma marne szanse na tę czynność. Warkot setek pustych
wydechów, skutecznie zabija ciszę.
Pierwsze
wrażenie?
90% motocyklistów, to bandyci ubrani w
skóry.
Oczywiście to tylko pozory. Masa ludzi,
których na co dzień nie można odróżnić w tłumie, w
takim miejscu stają się tym, kim chcieliby być. Wraz ze
skórzanym odzieniem zakładają maskę, którą długo
formowali niegdyś przed lustrem.
Byli też tacy,
którzy już mają za sobą takie zabiegi. Przyjeżdżają i
spotykają się ze starymi znajomymi. Piją piwo i dobrze się bawią.
Zakres wiekowy przyjezdnych motocyklistów, to od
1÷80 lat.
10% motocyklistów to tacy jak ja.
Nigdzie nie zrzeszeni, samotne wilki. Wyglądający jak turyści,
którzy wpadli z wizytą coś przekąsić, może się napoić,
popatrzeć na nieswoją bajkę.
Drugie wrażenie?
Przyjechało ok. 400 maszyn (dane organizatora). Moim zdaniem było
ok. 600 ale to bez znaczenia.
Poniżej fota z parku maszyn.
Drugie tyle motocykli stało na ogromnym polu namiotowym.
Wśród stalowych koni było kilka godnych uwagi.
Ci co chcieli poćwiczyć jazdę na tylnym kole, mieli okazję bezpiecznie poszaleć na specjalnej machinie.
Fajną częścią motocyklowego pikniku są konkursy.
Miał być
rzut silnikiem od komarka, ale spostrzegawczy organizatorzy
zauważyli, że uczestnicy nie byli już pierwszej świeżości.
Wszak, mogło dojść do tragedii :-)
Silnik zamiwniono na
całkiem zdrowego kapcia.
Nagromadzoną energię można było zostawić na szarpanej linie.
Niezwykłą cierpliwością i równowagą trzeba było się
wykazać podczas wolnej jazdy.
Patrycja wycinała
facetów aż do półfinałów.
Na linii startu ustawił się zawodnik ubrany w nieregulaminową skórę, poza tym, jego równowaga nie dawał mu szans na przejechanie choćby metra, więc organizatorzy wycofali jego kandydaturę.
W tle było słychać fajne kapelki.
Głównym wykonawcą był zespół KAT, tuż przed sexniespodzianką i zaraz po konkursie miss mokrego podkoszulka :-)
Jako chabaninę, zaserwowałem sobie zestaw motocyklowy - krowa... nie jakieś kanapeczki.
W drodze powrotnej do domu uchwyciłem fajny
licznik.
Kilometr dalej, Szerszeń obchodził swoje małe święto ;-)
Komentarze : 9
bayer007>>> jesteś pewien, że Daria? Bo kolo z mikrofonem powiedział Patrycja.
Tylko, że tego już nikt nie sprawdzi a u mnie na stronie widnieje jak byk. Zatem... jeśli faktycznie Patrycja to Daria, to ja Darię bardzo przepraszam za literówkę :-)
Na zabytkowym Suzuki GS 450T jechała nie Patrycja tylko Daria. Więcej zdjęć na www.klubsingiel.pl Pozdrawiam :)
Piotr, nie mam pojęcia skąd, ale od razu, w pierwszej sesji oglądania filmu z Kazimierza, wiedziałem, co znaczy przekaz na górze z widokiem na Wisłę - zespolenie z miejscem. Widać, umiesz dawać jasny komunikat. Dopiero dziś zajrzałem na Twojego bloga. Dziękuję za to, co zobaczyłem i przeczytałem, dziękuję za to, co jeszcze nie obejrzane i nie przeczytane. Pozdrawiam, Jarek
dawid Triumph Tiger 1050>>> film z Kazia był wcześniejszy... teraz dopiero go wstawiłem, bo pomyślałem, że gdzie jak gdzie, ale tu zostanie dobrze przyjęty :-)
Normalnie prowadzę bloga na www.materek.pl
Na riderblog dokonuję wpisów związanych z Szerszeniem :-)
Podążam niechronologicznie za wpisami, ale chronologicznie za biegiem wydarzeń. Już myślałem, że się infundybułowałeś chronosynklastycznie, ale: Kazimierz 9000, droga z Bałtowa 9999 i wszystko wróciło na miejsce. Poniekąd szkoda.
mam propozycję fajnego materiału na bloga.
W dużym skrócie chodzi o nową miejscówkę, która się otwiera we Wrocku, jeśli jesteś zainteresowany odezwij się na mojego mejla :)
erde1>>>
ja także tak mam, że jak wkładam swoje motocyklowe wdzianko to czuję zew wolności.
Ale znam wielu, i zresztą sam taki byłem, że kiedy wkładałem skóry (choć nie miałem motocykla) czułem się jak Robert de Niro w filmie taksówkarz. I kilku takich widziałem na zlocie ;-)
Brak foty sexniespodzianki:(
Przydałoby się wpaść na taki zlot i pogadać z ludźmi, którzy mają ze mną wspólną pasję... Może za rok się uda!
" Wraz ze skórzanym odzieniem zakładają maskę, którą długo formowali niegdyś przed lustrem."
ja raczej sądze odwrotnie, ubierając kask i kombinezon to sciągam te uformowaną maske która musze na codzien nosic przed klientami szefostwem itp
siadając na moto dopiero czuje taki back to reality
PS dobre foty sprzętów
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (4)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)